Będąc zadłużonym nie można spodziewać się, iż w takim rejestrze będzie dostępne tylko nasze imię i nazwisko – na tym działalność giełdy się nie kończy. Nie można liczyć też, że nasze długi w ogóle nie znajdą się do wglądu wszystkich – niestety takie są zasady. Tak naprawdę jest to dopiero początek, ponieważ taki dług jest poddawany licytacji, a następnie sprzedawany. Po co ktoś miałby kupować czyjś dług? Okazuje się, że jest w tym jednak jakaś logika, czyli można na takiej transakcji zarobić. Zysk mają oczywiście firmy windykacyjne, które, jeśli uda im się taką sprawę doprowadzić do pomyślnego zakończenia, mogą liczyć na kilkunasto lub nawet kilkudziesięcioprocentową prowizję. Jeśli więc zadłużenie jest na dużą sumę, taka firma na rozwiązaniu sprawy może zarobić poważną sumę pieniężną. Sam wierzyciel, który przekazał dług ma natomiast święty spokój i większą pewność, że pieniądze, prędzej czy później, trafią na jego konto bankowe. Dłużnik w takiej sytuacji będzie chciał jak najszybciej wywiązać się zadłużenia, gdyż firmy windykacyjne będą zatruwać mu życie na wiele różnych sposobów, na przykład dzwoniąc po krewnych osoby zadłużonej i informując ich o posiadanym długu przez taką osobę.